niedziela, 22 maja 2016

Majster Mama - ogrodniczka

Nie mam "ręki do kwiatów" - trochę mi wstyd, bo jestem dzieckiem sadowników i siostrą studentki ogrodnictwa... Nic na to nie poradzę, że zasadzę - a później zapominam. Bardzo, bardzo, bardzo chciałabym mieć piękny, zielony balkon z roślinami, kwiatami do których przylatują pszczoły i motyle. Tymczasem każdego roku wiosną wygląda to tak: Ania jedzie na bazarek, kupuje kwiaty i nasiona, sadzi, sieje, podlewa... i jest pięknie. Przez jakieś 3-4 tygodnie. Później rośliny giną śmiercią naturalną przez zasuszenie. No nie jestem z tego dumna... Jedyne rośliny, które są w stanie przetrwać na naszym balkonie to kilka niewielkich tuj, którymi opiekuje się mój mąż. Reszta prędzej czy później kończy źle.

W tym roku mam jednak mocne postanowienie poprawy. W wiosenne porządki na balkonie, kupowanie i sadzenie roślin zaangażowałam obie moje dziewczyny. Kupiłyśmy nie tylko kwiaty, ale także krzaczki truskawek, poziomek i pomidora. Wspólnie zasadziłyśmy roślinki - na zdjęciu widać, jak proces sadzenia wyglądał (!) Obie dziewczyny były bardzo przejęte i zaangażowane. Wypatrują owoców na krzakach i kiełkujących kwiatów, które pracowicie siały. Jeśli tym razem (wzorem lat ubiegłych) je zasuszę córki mi tego nie darują!